środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 1

Deszczowa noc spowiła Ame Gakure nikt z jej mieszkańców nie spodziewali się, że tej nocy zginie najlepszy wytwórca broni shinobi.
Dwie postacie biegły cicho, chowając się w cieniach. Miały na sobie długie czarne płaszcze. Jedyną rzeczą jaką można był dostrzec charakterystycznego w ich ubiorze to biało fioletowy kwiat Dature. Zabójczej rośliny.
Mają jeden cel. Zabić bez litości za zdradę.
W ich oczach widać żądzę mordu, jedyne uczucie którego mogą doświadczyć.
Należą do elity. Dlatego mają wykonać tę misję, a przy okazji szerzyć chaos i piekło...
Zniszczyć całą wioskę. Dlaczego? Z czystej chęci zabijania... i patrzenia na błagania ludzi o litość, której i tak nie uzyskają.
Na świecie już krążyły plotki na temat ich wyglądu i umiejętności... O elicie która nie cofnie się przed niczym.
Wślizgnęły się cicho do sypialnie mężczyzny.
Nie zastał go tam.
Wyszły z pokoju i zeszły po schodach.
Rozejrzały się i dostrzegły go siedzącego na krześle w pełnym uzbrojeniu. Z pewnością czekającego na nie.
-Oh, widzę, że już czekasz na swoje przeznaczenie... jak słodko - zacmokała i zaśmiała się mrocznie dziewczyna o włosach koloru krwi.
-Cieszę się, że dwa najlepsze pieski po mnie przyszły. - wymruczał - Cóż za zaszczyt.
-Będziesz cierpiał. A to - wskazała na jego uzbrojenie - na nic ci się to zda.
Milcząca dotąd postać zrobiła krok do przodu, wyjmując broń.
Czerwonowłosa usiadła na stole, obserwując swoją siostrę.
-Zniszcz go. - zaśmiała się psychopatycznie.
Młodsza dziewczyna przewróciła oczami i posłała mordercze spojrzenie swojej siostrze i zdjęła kaptur.
-Młoda albo ty się z nim pobawisz, albo ja.
Białowłosa westchnęła.
I w ułamku sekundy znalazła się obok mężczyzny, złapała go za gardło i przycisnęła go do podłogi.
Nie zdążył nawet krzyknąć.
Bez najmniejszych uczuć zaczęła go obdzierać żywcem ze skóry.
Czerwonowłosa wyszczerzyła zęby, o nienaturalnie długich kłach. Jak by należały do psa, lisa lub kota.
Milcząca dziewczyna zaczęła powoli odcina kawałek po kawałku jego skórę...
Mężczyzna zaczął wrzeszczeć.
-Oh jak piękna melodia dla moich uszu. - wyszeptała z uwielbieniem starsza z sióstr.
Po skończeniu zabawy białowłosa zaczęła zlizywać krew ze swoich rąk.
-Młoda... jeszcze pięć minut za nim zlecą się inni, a wiesz że nie mamy na to czasu, musimy jeszcze jedno miejsce odwiedzić.
Białowłosa spojrzała na swoją siostrę beznamiętnie i wzruszyła ramionami. Bez najmniejszego wysiłku podniosła nieprzytomnego mężczyznę i przyszpiliła go kunai'ami do ściany.
-Wiesz, że nienawidzę czekać! Rusz się! - krzyknęła Czerwonowłosa dziewczyna o dwu kolorowych oczach.
Ostatni kunai wbiła w głowę i wyszła.

Wszystko obserwował rudy osobnik ze swojej wieży i uśmiechnął się pod nosem.
Musi je poznać. Musi mieć jedną z nich...
Zawołał dwa zespoły i rozkazał przyprowadzić dziewczynę która z brutalnością zabiła tamtego mężczyznę
Nie byli zachwyceni.
-Ciekawe czy jest coś warta... - powiedział pod nosem jeden z nich.
-Oddam ją w ofierze! - krzyknął inny.
-Nie. - powiedział spokojnie rudy osobnik. - Chcę ją żywą. - po chwili dodał - Może być poturbowana. I razem z nią jest jeszcze jedna. Też ją tu chcę.

Dziewczyny biegły na spotkanie z resztą. Muszą się pośpieszyć. Starsza zauważyła, że ktoś je obserwował. Jest pewna, że będą kłopoty i na to liczy. A młodsza? Nie zauważa nic co niebezpośrednio jej dotyczy.
Za murami wioski czekały na nie trzy inne osoby. Trzech mężczyzn z takimi samymi martwymi spojrzeniami.
-Młoda znów się zbawiała? - zapytał najwyższy.
-Taa... Niech się wyszalej. Masz coś przeciwko? - warknęła czerwonowłosa
Starsza dziewczyna i wysoki chłopak zaczęli się do siebie zbliżać. Obiekt ich rozmowy spojrzała na swoje starsze rodzeństwo i wyjęła broń. Pięć noży połączonych rękojeścią, do każdej ręki po jednym takim komplecie.
Stanęła w pozycji do ataku i rzuciła się na kłócąca dwójkę. Oni się schylili, a dziewczyna wbiła broń w serce białowłosego mężczyzny z kosą. O dziwo nie umarł tylko się uśmiechnął.  
Starsze rodzeństwo spojrzało na to lekceważąco. 
A dwójka z nich nadal się kłóciła o wychowanie najmłodszej z nich.
-Przestań! Ma prawo do tego - czerwonowłosa wyszczerzyła swoje kły.
-Hę? Według mnie powinna zabijać z trochę większą finezją.
-Ważne, że wykonuje swoje obowiązki! Niech będzie sobą, a nie tobą!
-Ty chcesz z niej zrobić siebie. Jak już ma być do kogoś podobna to niech będzie do mnie nie do ciebie.
-Nie prawda ostatnio wcale nie zabijam. Daję jej wolną rękę.
-Ostatnio? Czyli od niedawna?
-Skończ, albo pożegnasz się z życiem.
Białowłosy mężczyzna, uśmiechnął się szerzej, złapał za ubranie dziewczynę i ja podniósł dwadzieścia centymetrów nad ziemię.
-Kłóćcie się dalej, a ja zabiorę tę małą. - mruknął
-Zakład, że nie? - zapytała dziewczyna ignorując brata. - Zostaw ją, albo zginiesz w męczarniach gorszych niż sam Bóg Chaosu mógłby ci sprawić. - wysyczała
-Oooo... Mogłoby być zabawnie...
Najmłodsza zaplotła ręce na piersi, uznając że wszytko ma gdzieś.
-Skoro tak ładnie prosisz, dupku. - Już miała skoczyć do ataku, ale ktoś ją powstrzymał.
-Ni   ichi stój... Nie wiemy czego od nas chcą. Zaczekaj chwilę. - wydał rozkaz najstarszy.
Czerwonowłosa warknęła na brata, ale posłusznie zaczekała.
-Czego chcecie? Mów - warknęła.
-Pobawić się. - powiedział przypominający rybę człek.
-Nawet mnie nie wkurwiaj! Wystarczy mi ta czwórka. - wskazała na rodzeństwo
-Teraz grzecznie postaw Młodą... Zanim wpadnie w furię. - mruknął najwyższy.
-Za dużo potem sprzątania - dopowiedział zamaskowany.
-Więc Młody zabieraj Młodą, a my się tu zabawimy - wyszczerzyła się czerwonowłosa.
-A chcesz w ryj?! Starucho!? - wykrzyknął najwyższy.
-Nie szczekaj tyle Młody tylko zabieraj ją stąd! - warknęła
Najwyższy zawarczał na czerwonowłosą i pokazał kły.
-Wypad stąd! Nie będę się powtarzać!
Chłopka złożył ręce w pieczęć i krzyknął 

-Jinton! Uwolnienie prędkości! - zniknął a razem z nim białowłosa dziewczyna.
-W końcu. - westchnęła czerwonowłosa.
-Itachi? Co to za jutsu? - zapytał rybo podobny facet.
Dziewczyna zachichotała.  
-Ograniczona linia krwi... Myślę, że są z klanu Śpiewu. - powiedział czarnowłosy
-I co z tego, że są z jakiegoś durnego klanu i tak ich oddam w ofierze! - zaśmiał się jak psychopata białowłosy.
-Najpierw trzeba ich złapać. - mruknął mężczyzna z chustką na twarzy. - Bardziej mnie ciekawi ile są warci.
-Chłopaki wiecie co robić. - wymruczała dziewczyna.
-Od kiedy ty tu wydajesz rozkazy - zapytał chłopak w masce.
-Od teraz! Chcesz, żeby Młodego i Młodą złapali? - warknęła
-Oboje się zamknąć. - warknął najstarszy - Oboje wiecie, że jak ta dwójka będzie ze sobą współpracować to nikt z nich nie dorwie. A teraz Ni   ichi unieruchom ich, a ty Yon jū yon...
-Hyōton: lodowa sadzawka! - krzyknęła dziewczyna i dotknęła ziemi. 
Ziemia pokryła się lodem tak jak nogi panów.
-Itachi? Czy oni mieli być z kalanu Śpiewu? - pytany pokiwał głową - Więc dlaczego ta dziewczyna używa kekkei genkai klanu Yuki? - zapytał rybowaty.
-Skąd mam wiedzieć? - prawe warknął Itachi
-Ooo... wielki pan Uchiha nie zna odpowiedzi... ohh...ohh jak mi przykro... w sumie jednak nie... - wyszczerzyła ząbki.
-Dość pogaduszek. - powiedział spokojnie najstarszy.
-Psujesz zabawę... poczekaj mam wiadomość dla ich lidera. Przekażcie mu to ode mnie - rzuciła im grubą teczkę pod nogi.  - Informacje były bardzo przydatne, a jak nie chce, by takie coś wpadło w ręce innych powinien to lepiej ukryć. Z całuskami Ni   ichi. - zarzuciła włosami prosto w twarz Itachi'ego i odeszła do barci.
-Musimy teraz sprawdzić czy Hyaku zamordowała Młodego - wymruczał Yon jū yon.
-Albo mu przyjaciela ucięła - uśmiechnęła się uroczo dziewczyna. - Mała strata.
Bracia pokręcili ze zrezygnowaniem głowami i zniknęli w językach płomieni. Czerwonowłosa spojrzała na sardynę, pomachała mu i też zniknęła w językach płomieni.

W budynku głównym Akatsuki wściekli i zmarznięci panowie, stoją w gabinecie lidera z grubą teczką i czekają aż się rudzielec raczy zjawić.
Rudowłosy osobnik wszedł do swojego gabinetu z kubkiem kawy w ręce. Widząc zgraję od razu się zorientował, że nie przyprowadzili tamtej dziewczyn.
Jego humor momentalnie się popsuł. 
Postawił z hukiem kubek na biurku i usiadł na swoim ogromnym krześle.
-Gadać. Czemu ich tu nie ma.
-Bo było ich więcej. - odparł rybiasty.
-Ilu?
-Razem z nimi piątka.
-A was?
-No czwórka liderze. - powiedział po cichu białowłosy.
Itachi wciąż trzymał teczkę.
-A wy przypadkiem jesteście przestępcami klasy S? 
-Teoretycznie tak. - Rybiasty się wyszczerzył.
-A więc? - żyłka na czole rudego zaczęła pulsować.
-No nie wyszło bo tak jakoś nas zaskoczyli. - podrapał się po karku rybo podobny człek.
Lider zrobił się czerwony na twarzy.
-Itachi wyjaśnij mi proszę co się tam stało. - wysyczał przez zęby
-Nasze przypuszczenia nie były trafne.
Rudy lekko się uspokoił.
-Jaśniej proszę.
-Chodzi o to, że przypuszczałem, że są z klanu Śpiewu... - zawiesił głos czarnowłosy.
-Ale?
-Ale jedna z nich posługiwała się uwolnieniem lodu liderze i kazała to przekazać. - podał teczkę rudemu.
Wziął teczkę i zanim ją otworzył zapytał.
-Wiecie jak się nazywała?
-Ta co dała teczkę? - zapytał głupi Hidan.
-Tak. - warknął lider
-Ni   ichi i też mówiła o jakiejś wiadomości.
-Co to za wiadomość? Radzę się pośpieszyć bo moja cierpliwość jest na wykończeniu! - ryknął.
-Cytując "Informacje były bardzo przydatne, a jak nie chce, by takie coś wpadło w ręce innych powinien to lepiej ukryć. Z całuskami Ni   ichi."
Rudy otworzył teczkę a to co w niej zobaczył doprowadziło go do furii.
-Kurwa! Szukałem tego bite trzy tygodnie! Co ta gówniara sobie wyobraża!? - ryknął na całą bazę.
-Co to jest liderze? - odważył się zapytać Kakuzu.
-Jak to co? Kurwa, ta gówniara wykradła nie wiadomo kiedy wszystkie dokumenty o organizacji o jej celach o demona i ich nosicielach! -stawał się coraz to bardziej czerwony.
-A kiedy? - zapytał idiotycznie Hidan.
 -A  skąt mam to wiedzieć ! Ale to znaczy że ta druga też ma zdolności które mogą nam się przydać. Gówno mnie to obchodzi macie mi te dwie tu przyprowadzić! Jazda!! I nie wracać bez nich!! - po chwili dodał nieco spokojniej - przypomnijcie mi jak ma na imię.
-Ni   ichi.
Rudy zamrugał parokrotnie i szybko wyjął jakąś teczkę z pod biurka... 
-Ni   ichi. - wymruczał pod nosem - Czyli jesteś z wioski krwi... - uśmiechnął się paskudnie - i jesteś eksperymentem... ciekawe jakie umiejętności ma ta gówniara... A wy co się tak gapicie?! Wypad stąd! -wrzasnął
-Ale co to za wioska -zapytał szaro włosy.
 Paskudny uśmiech lidera się pogłębił
-Wioska w której tworzono idealnych ninja... bez uczuć, czy sumienia... a wszystkie dzieciaki stworze w laboratoriach dostały jakieś geny... słyszałem kiedyś że jeden z nich posiada sharingan... ale to może być tylko plotka.
-Liderze co jeszcze o nich wiesz? - Dopytywał się dalej Hidan
-Nic szczególnego... oprócz tego że uwielbiają zabijać... nie nie uwielbiają, tylko w tedy coś czują... żądze mordu. - zamyślił się.
Szarowłosemu oczka się zaświeciły. Zaś Uchiha ledwo panował nad gniewem wewnątrz siebie, w końcu ta gówniara śmiała mu przejechać włosami po twarzy.

-A i jeszcze jedno. -mruknął  rudy - Uważajcie na użytkownika uwolnienia mroku... nie wiadomo na co go stać. 
-Który to? 
-Nie wiem... jeszcze nikt nie przeżył spotkania z nim. A i jeszcze zwami idzie Skorpion i Deidara.


 **************************************************************

Tak o to następny rozdzialik :P Ayuś ma chwilowa wychodne więc ją ujrzycie dopiero w następnym wydaniu pozdro :P

Obserwatorzy